wtorek, 9 maja 2017

2

2 lata. Nic.
Zmiany przybierają zawrotne tempo. Sciskają żołądek
w chwilach najmniej oczekiwanych i...
łzy ciekną, a broda walcząca zamienia się w podkowę..
Nic,
zupełnie nic się nie zmieniło.
Przerażający jest ból, który trwa.
Dwa lata to czas, w którym, życie zmienia formę, kształt, cele i rozumienie.
Nic.
Czas nie istnieje, a ból jest ten sam.
Sześć lat,zamyka się w czterech.
Widać zmiany w snach.
Spanie sie ogranicza do przymusu lub konieczności


Nie ma Iana tu.

Chcę być tam.



środa, 4 stycznia 2017

Pytania

Co można zrobić z czasem który nie istnieje? Mija, ale nie we wszystkich obszarach. Toczy się mozolnie, jak wszystko co szare. Codzienność.
Tylko ból nie słabnie, doskwiera i przypomina o sobie każdego dnia.
Siostra rośnie, pies też. Ja słabnę i umacniam się równocześnie. Czerpię z tych wszystkich doświadczeń i stawiam nowe cele. A jego...mojego synka..nie ma.
Są chwile, kiedy nie rozpoznaję w pamięci twarzy mojego dziecka. Czuję wtedy niepokój i chciałabym sięgnąć do fotografii z przeszłości.  
Wyobrażam sobie chłopca w wieku prawie 6 lat i trudno powstrzymać łzy. Wraca w nocy i budzi trzymając 
obraz do rana. Potem trzeba wstać, a sił brak i ciało odmawia posłuszeństwa. Mój syn rośnie.
Czasem, jawi mi się jako chłopiec, chory proszący o pomoc, czasem jednak patrzę jak gra w piłkę i ledwo go rozpoznaję, czując jednocześnie, że to On. Mój Nieborak.
Jak by to było, gdyby tu był? Co bym robiła? Jak córka rozwijałaby się w towarzystwie swojego brata?
Czy nadal bylibyśmy pełną rodziną? Nie znajduję odpowiedzi na te pytania.
Jest tak, jak jest. Wspinamy się w samotności i staramy sprostać rzeczywistości.
A ta, rzuca kłody pod nogi i musimy skakać.

Nadal jest tu. Chciałabym, aby tak było zawsze. Wiem, że będzie.