sobota, 24 października 2015

Monolog wewnętrzny

Nie wierzyłam, że mały jest na OIOM-ie. Jak mogłam zostawić go na prawie dwie doby?!! Musiałam - byłam wykończona jego cierpieniem, codziennymi wyprawami karetką na radioterapię. Musiałam odzyskać siły po pięciu dniach naświetlań, usypiania, strachu czy się obudzi. Jego ciągły płacz, rzucanie się na podłogę, krzyk bólu, moja bezsilność na to co go spotkało- sprawiło, że musiałam wyjść. Zwyczajnie brakowało mi powietrza...chciałam nabrać dystansu, zebrać się w sobie aby podołać kolejnym naświetlaniom...A on już nie mógł! Prosiłam, żeby przestali...Ogromne wyrzuty sumienia trawiły mój mózg i ciało. Byłam wściekła na męża...Jak mógł przez pół nocy nie zauważyć, że  coś z małym jest nie tak? A skoro zauważył dlaczego nie wołał o pomoc? Może gdybym była tam ja zareagowałabym wcześniej? A może też bym nic nie zauważyła?
A jeśli umrze? Gdzie ja byłam, w domu z córką, dlaczego nie przy nim...? Nigdy nie opuściłam go więcej niż na kilka godzin, dlaczego wtedy nie było mnie tak długo? Ostatnie co usłyszałam, to że mnie kocha.
Po telefonie od męża nie mogłam się podnieść. Nie wierzyłam, że tak ma się to skończyć. Jak to- umrze? Nie chcę tego, nie mogę. Umrę razem z nim...muszę z nim być.
Nie będę żyła bez niego, z wyrzutami sumienia, z nienawiścią do świata i otaczających mnie ludzi. Nie mogę, nie potrafię. Nigdy, przenigdy do tej pory nie czułam tak ogromnego poczucia winy. Co to znaczy, że musiałam odpocząć? Czy nie dałabym rzeczywiście rady bez tego? Tak mi się wtedy zdawało...Chciałam się zregenerować, a mój mały chłopiec był tam cały czas. Zostawiłam go z tatą.
Bo musiałam, bo nie mogłam? Dlaczego? Jestem słaba? Czy dlatego mam żyć z poczuciem winy, że był beze mnie? Z tatą? Bez mamy?
Przecież łączy nas cudowna więź...Dlaczego on musi odejść? Nie chcę tego, nie rozumiem, nie jestem gotowa...Nie dam rady żyć z taką świadomością. Nie udźwignę ciężaru mojego sumienia, który woła - Nie było Cię przy nim!!! Nie było Cię przy nim!!!
Nie przytuliłaś, nie pożegnałaś, nie byłaś...Zjadał mnie mój wewnętrzny głos. Mój strach o jutro, o mojego Nieboraczka...
...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz